Rozpoznawanie subtelnych oznak kultu i opuszczanie go

Istnieje moc w tych kultach, która nęci, a potem cię trzyma gdy już tam jesteś. Gdy zostajesz skonfrontowany z prawdą, to zaczynasz podejrzewać raczej siebie niż kult. Zaczynasz mówić do siebie, „Cóż, z pewnością nie widzę właściwie tych rzeczy. Z pewnością tak nie jest.” I to jest ta moc która trzyma tam ludzi. Wywiad z Clintem Leiter’em, pastorem zboru Highway M Chapel Sedalia, Missouri

James: Poprzednio wspomniałeś że w przeszłości, zanim zostałeś pastorem w Missouri zostałeś wciągnięty do grupy która była kultem. Wierzę że użyłeś tego zwrotu. Popraw mnie jeśli się mylę. Myślę że byłoby to pomocne gdybyś mógł opisać jakich błędów się trzymali i w jaki sposób ich subtelność cię zwiodła w tym okresie twojego życia. Może to, przez co tam przeszedłeś mogłoby pomóc komuś innemu kto został zwiedziony w podobny sposób.

Clint: Cóż, jest to częścią historii z mojej przeszłości i jestem zażenowany i zawstydzony – że dałem się wciągniąć w coś takiego. Użyłem już wcześniej słowo „kult” ponieważ wierzę, że był to kult. W moim przypadku, moja przeszłość była związana z martwymi zborami, ze zborami które szły na kompromis. Tak więc spotkałem tą osobę która była bardzo gorliwa – bardzo gorliwa na zewnątrz. A grupa której byłem częścią była poza-zborową organizacją która kładła wielki nacisk na służbę dla biednych, dla wdów, dla skrzywdzonych, zwłaszcza w krajach trzeciego świata. Więc w tym momencie mojego życia, miałem bardzo wielkie pragnienie czegoś prawdziwego i żywego, a ta gorliwość była właśnie tam. A ja byłem młodym nowonawróconym w tym momencie mojego życia. Ciężko mi o tym mówić. W każdym razie, zostałem omamiony i urzeczony tą gorliwością. I myślę że charakterystyką kultów jest to że zostają one założone przez jednego człowieka który posiada charyzmatyczną osobowość. Tak więc na to trzeba zwracać uwagę. Ten człowiek miał charyzmatyczną osobowość. Był wysoki na 195cm. Bardzo towarzyski. Bardzo uzdolniony muzycznie i bardzo gorliwy. Tak więc te rzeczy początkowo przykuły moją uwagę i omamiły mnie. W przeciągu tych lat mojego życia, było wiele Clinta Leitera i niewystarczająco Jezusa. Myślałem że mam dobre motywacje aby głosić ewangelię w krajach trzeciego świata, ale w moich podróżach do Indii i do Afryki, i do Meksyku, i do innych krajów, było tam wiele z szukania przygód. A kult zapewnił mi tą możliwość aby zaspokoić pragnienie które było we mnie. Była to poza-zborowa organizacja w tym sensie że nie była ona powiązana z żadnym zborem; z żadnym ciałem wierzących. Kładli oni zbyt wielki nacisk na pomoc biednym i potrzebującym, i skrzywdzonym w tym świecie. I myślę, że często, charakterystyką kultu jest to, że biorą oni coś z Biblii i kładą na to zbyt wielki nacisk. Podam wam przykład. Pod koniec Listu Jakuba 1, Czystą i nieskalaną pobożnością jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat. Cóż, w tym kontekście, Jakub po prostu używa to jako przykład za i przeciw na to, żeby nie być tylko słuchaczem Słowa, a wykonawcą. Ale oni biorą ten werset i mówią że to jest chrześcijaństwo. Jeśli nie odwiedzasz wdowy która mieszka przecznicę od ciebie i nie kosisz jej trawniku, albo nie zakładasz sierocińca albo nie udzielasz się w sierocińcu albo jeśli nie separujesz się jako grupa od tego świata, to nie wypełniasz tego. Tak więc to była charakterystyka która według mnie powinna być znakiem ostrzegawczym. To jest: podkreślanie czegoś, tracenie równowagi w czytaniu Biblii. Inną charakterystyką która była składową tej grupy było kładzenie zbyt wielkiego nacisku na Stary Testament i na to, w jaki sposób Bóg postępował z Izraelem – z narodem Izraelskim. To wiodło tą grupę, po tym jak odszedłem do przeprowadzania żydowskich ceremoni i wystawienia tabernakulum na parkingu, i studiowania hebrajskiego i wszystkich tego rodzaju rzeczy, jak również prowadzenia służby rozdawania jedzenia żydowskiej społeczności w Chicago. Tak więc kładziono zbyt wielki nacisk na Stary Testament. Lider grupy, był zafascynowany zapamiętywaniem Biblii i często jest to kolejną charakterystyką kultów. Znają oni Biblię, tylko że są oni w stanie przekręcić Pismo, aby mówiło to co chcą. A ze wszystkich ksiąg Biblii wybrał on zapamiętywanie Księgi Izajasza. To nie był List Jana. Nie był to List do Rzymian. Nie był to List do Hebrajczyków. Była to Księga Izajasza. Tak więc używam to po raz kolejny jako ilustrację. Było to kładzenie zbyt wielkiego nacisku na Stary Testament. Kolejną rzeczą którą zobaczyłem w tej grupie zwłaszcza gdy patrzę na to spowrotem jest legalizm. Wiecie, nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj. List do Kolosan 2. O tych rzeczach mówi Paweł do zboru w Kolosach, że mają one pozory mądrości. Ale czym one są? Są samo-wytworzoną religią, samoponiżanie się, twarde traktowanie ciała, tego typu rzeczy. Byli oni legalistyczni. To właśnie robisz, jeśli jesteś prawdziwym chrześcijaninem. Skupiano się na robieniu, bardziej niż na byciu. I to jest charakterystyka, którą zauważyłem w kulcie w którym byłem. Dalszą charakterystyką na którą trzeba zwracać uwagę, jest niemoralność. Moralne odstępstwo. Myślę że jest to bezpośrednio rezultatem legalizmu. Ponieważ ponownie, w Liście do Kolosan 2, te rzeczy nie mają żadnej wartości jeśli chodzi o opanowanie zmysłów. Więc mamy legalizm. Nie istnieje żadna moc do walki z pożądliwością ciała i z innymi rzeczami. Pochodzi ona z chodzenia w Duchu. Więc nieuchronnie, i jakże często to widzieliśmy, w poza-zborowych organizacjach i w innych w których rzeczy zostają wypaczane i nadmiernie eksponowane i legalistycznie wykrzywione w swoim sposobie bycia. Występują moralne upadki pomiędzy liderami i to również miało miejsce w tej grupie, co doprowadziło nas do zajęcia pozycji przeciwko temu i opuszczenia tej organizacji. Bóg otoczył mnie pobożnymi ludźmi którzy byli w stanie mi poradzić i dodać mi otuchy i wydostać mnie z tego. Ponieważ jak już powiedziałem, istnieje moc w tych kultach która nie jest rozpoznawana przez ludzi którzy nigdy nie byli bezpośrednio z nimi związani. A ta moc nęci a potem trzyma cię gdy już tam jesteś. A kiedy zostajesz skonfrontowany z prawdą, zaczynasz podejrzewać sam siebie bardziej niż kult. Zaczynasz mówić sam do siebie, „Cóż, na pewno nie widzę tego właściwie. Na pewno tak nie jest.” I istnieje moc, która trzyma tych ludzi. Tak więc to są niektóre z charakterystyk które zauważyłem gdy byłem w kulcie i które przeważyły w pociągnieciu mnie i w nęceniu mnie do niego. Myślę że Pan użył to mimo wszystko w moim życiu. Poznałem kraje trzeciego świata. Odbyłem wiele podróży do odległych miejsc i służyłem w każdej niedoskonałej sytuacji w której byłem ludziom którzy byli w naprawdę trudnych, ciężkich położeniach życiowych w krajach trzeciego świata. I nadal posiadam to jako doświadczenie które pomogło mi w moim chrześcijańskim życiu.

James: Kiedy wydostawałeś się z tego, czy ludzie tacy jak Charles Leiter mówili ci jakieś rzeczy? I czy przyjąłeś je początkowo? Albo zabrało ci to długi okres czasu żebyś zobaczył błędy na które ci wskazywali?

Clint: Charles był mi w tym bardzo pomocny. Nie miałem wątpliwości co do jego zrozumienia. Zrozumiałem bardzo szybko, że brałem udział w czymś złym. Musiałem się stamtąd wydostać. Więc on był jednym z tych którzy zostali postawieni w moim życiu znakomicie użyci przez Boga w tym aby pokierować mnie we właściwym kierunku i trzymać mnie z dala od ruiny. Więc było to bardzo pomocne.

James: Więc co się stało od tamtego momentu do momentu w którym jesteś teraz będąc pastorem w Sedalii?

Clint: Cóż, ponownie, jedną z charakterystyk kultu w którym byłem – myślę że ma to wiele wspólnego z – poza-zborową organizacją która staje się kultem – zaczynają widzieć sami siebie nie jako pomocniczą służbę, czy rozwinięcie służby zboru, ale zaczynają widzieć sami siebie jako kościół. Ta grupa miała spotkania uwielbieniowe i tego rodzaju rzeczy. Byli bardzo wspólnotowi i składali się głównie z młodych ludzi którzy byli w niekorzystnym położeniu życiowym i trafili tam z bagażem złych doświadczeń i odczuwali tam miłość i współczucie tak więc bardzo ich to pociągało. W każdym bądź razie, byli zborem mającym spotkania w Niedzielne poranki. Również braliśmy w tym udział w tym momencie naszego życia. Kiedy opuściliśmy tą grupę, zaczeliśmy spotykać się w piwnicy u mojego ojca jako kościół domowy. Po prostu mała grupa chrześcijan, głównie rodziny, u niego w piwnicy. I odczuwałem nieodparte pragnienie aby być pasterzem tej grupy w każdym tygodniu; aby przekazywać im słowo z Biblii Coś co by miało autorytet Pisma. Coś przemyślanego i zaplanowanego. Kazanie. Tak więc zaczęliśmy funkcjonować jako zbór. Zaczęliśmy przyjmować pamiątkę wieczerzy Pańskiej. Śpiewaliśmy z pieśników. Moja mam grała na pianinie. A ja przygotowałem kazania. Zapytałem mojego ojca jeśli odczuwał jakiekolwiek pragnienie, nieodparte pragnienie aby być pastorem tej grupy. A on odpowiedział że nie, a ja na to: ja tak. Więc zacząłem działać i funkcjonować w ten sposób. Pracowałem na pełny etat na stanowisku elektryka. Tak więc wstawałem z łóżka i spędzałem kilka sennych chwil na przygotowaniu się i wychodziłem do pracy trzymając swój notatnik w kieszeni. I podczas gdy rozmyślałem nad wersetami z Biblii, zapisywałem niektóre ze swoich przemyśleń. A mój tydzień tak właśnie wyglądał następnie siadałem w Sobotę i starałem się wytworzyć coś co mogło być użyteczne dla tej grupy na Niedzielny poranek. Więc zacząłem funkcjonować w ten sposób. Zapraszaliśmy ludzi aby wygłaszali u nas kazania. Charles przyjechał do nas i przemawiał. Conrad Murrell przyjechał do nas i przemawiał. Michael Durham z Paducah, Kentucky. Mack Tomlinson. Różni ludzie przyjeżdżali do nas i przemawiali, a było nas mniej niż 12 ludzi. To tym mężom Bożym należy się prawdziwe uznanie. Nie musieli mieć setek ludzi, przed którymi by stali. Z radością to czynili. Pewnego razu przebywał z nami Conrad w naszym domu, usługując nam. Siedzieliśmy obok siebie i mówiłem z nim o tym gdzie znajduję się w swoim życiu i że czuję jakby Bóg miał coś dla mnie, a jednak pracowałem jako elektryk w tym samym czasie. A Conrad usiadł tam typowo po cichu, gdy przemyśli. A następnie powiedział: Cóż, Clint, nie sądzę aby istniał jakiś inny sposób patrzenia na to jak ten, że zostałeś powołany do służby. To słowo było bardzo prorocze od niego. Potwierdziło to co wiedziałem. Byłem w stanie tylko siedzieć tam i płakać w tamtym momencie. Było to jakby zdjęto ze mnie ciężar. To właśnie potrzebowałem usłyszeć. Tak więc od tego czasu, to wyznaczyło kurs w postanowieniu że będę pastorem ludu Bożego.

James: Jeśli chodzi o zmianę począłwszy od Illinois aż do Missouri i do bycia starszym u boku Boba Jenningsa, w jaki sposób Pan tego dokonał? Aby usłyszeć odpowiedź Clinta na to pytanie i drugą część tego wywiadu, możesz kliknąć na link poniżej, jeśli oglądasz wideo. Jeśli słuchasz, możesz znaleźć audio na naszej mobilnej aplikacjii albo na illbehonest.com.