Nie potrafię odczuwać

Kategoria: Fragment

Od wczesnego lata do jesieni pewnego roku, bardzo stateczny i zamyślony człowiek miał w zwyczaju wzywać mnie w sprawie swoich religijnych myśli i niepokojów. Na początku zdało mi się, że były to jedynie jego myśli, ale stopniowo wyłoniły się z nich lęki. Rozpoczął od pytania się o teorie i doktryny najwyraźniej nie posiadając żadnej idei zastosowania tych prawd do samego siebie. Miał on pewne trudności, które chciał żeby mu wyjaśnić. A potem miał dalsze pytania, a te stopniowo zmieniały się w swoim charakterze, od abstrakcyjnych pytań, do pytań odnoszących się do zastosowania prawdy. Na początku, próbowałem przeprowadzić go przez osobiste zastosowanie prawd. Ale minęły miesiące zanim odczuł wielkość swojego grzechu i wiele niepokoju odnośnie siebie samego. Ale doszedł do tego momentu, i po pewnym czasie zmagania się z myślami, jak mi się zdało, i jego dążenia do wiary w zbawienie poprzez swoje własne zasługi, zrezygnował z tego. Powiedział mi, „Zostałem przekonany, że grzesznicy nie są zbawieni przez swoją własną dobroć, ale ponieważ zostało im przebaczone w imieniu Jezusa Chrystusa. Wiara w Niego jest dla nich jedyną drogą.” Potem, rozmawiałem z nim kilka razy i wydawało mi się, że nie jest on daleko od Królestwa Bożego. Ale często byłem zawiedziony, ponieważ znowu przychodził do mnie z tym samym niepokojem i niewiarą co wcześniej. Ciągle i ciągle, odpowiadałem na wszystkie jego pytania, nauczając go z Pisma, przywodząc mu na myśl wszystkie doktryny prawdy, boskie obietnice i wskazówki, na temat grzechu i zbawienia, ale wszystko na próżno. Stał się bardzo poważny i wydawał się być całkowicie szczery i prawdziwie gorliwy. Nieustannie studiował swoją biblię. Był człowiekiem modlitwy. Brał udział we wszystkich naszych nabożeństwach z widocznym zainteresowaniem. Zdawało się, że ma głębokie poczucie swojego grzechu i niebezpieczeństwa, ale nie posiadał on nadziei w Chrystusie. W końcu powiedziałem mu pewnego wieczoru, „Nie wiem mój drogi panie, co jeszcze mogę ci powiedzieć. Powiedziałem ci wszystko co wiem. O tym że jesteś zgubionym grzesznikiem, wystawionym na sprawiedliwą karę Bożego prawa, i o tym, że masz serce oddalone od Boga, i o darmowej ofercie odkupienia przez Chrystusa, i o twoim natychmiastowym obowiązku upamiętania się z grzechu i porzucenia tego świata, i oddania swojego serca Bogu, i o źródle pomocy dla ciebie poprzez moc Ducha Świętego która jest ci zapewniona. Jeśli otrzymasz Chrystusa, wszystkie te rzeczy staną się dla ciebie znajome jak twój własny dom. Co jeszcze mogę powiedzieć? Nie wiem co jeszcze mogłoby zostać powiedziane. Nie widzę twojego serca. Bóg je widzi. I ty możesz z Jego wsparciem. Pewne rzeczy które powiedziałeś niemalże sprawiły, że pomyślałem że jesteś chrześcijaninem, a inne ponownie zniszczyły tą nadzieję. Umieszczam to teraz w twoim sercu. Jeśli nie jesteś chrześcijaninem, to co cię powstrzymuje?” Pomyślał przez moment. Odpowiedział, „Nie potrafię odczuwać.” „Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?” „Nigdy nie myślałem o tym wcześniej.” „Skąd wiesz że cię to powstrzymuje?” „Nie mogę pomyśleć o niczym innym, ale jestem pewien, że nigdy nie nawrócę się do Boga jeśli nie będę miał więcej uczuć niż mam teraz. Ale jest to moja własna wina. Wiem że nie możesz mi pomóc.” „Nie, nie mogę. Ani ty nie możesz sobie pomóc. Twoje serce nie będzie odczuwać na twoje zawołanie.” „W takim razie, co mam uczynić?” zapytał z wielkim niepokojem. „Przyjdź do Chrystusa teraz. Zaufaj Mu. Zrezygnuj ze swojego umiłowanego świata. Upamiętaj się, tak aby niegodziwości cię nie zrujnowały.” Wydawał się zmieszany, poirytowany, rozdrażniony. I ze zniecierpliwieniem, którego nigdy wcześniej u niego nie widziałem, odpowiedział: „To niemożliwe. Chcę aby uczucie przywiodło mnie do tego, a ja nie potrafię odczuwać.” „Posłuchaj mnie”, powiedziałem, „i bacz uważnie na to co powiem. Mam kilka rzeczy do powiedzenia: Po pierwsze, biblia nigdy nie mówi że musisz odczuwać, ale że musisz upamiętać się i uwierzyć. Po drugie, twoja skarga że nie możesz odczuwać jest jedynie wymówką, przez którą twoje grzeszne serce usprawiedliwia cię z tego, że nie przychodzisz teraz do Chrystusa. Po trzecie, skarga że nie możesz odczuwać jest skargą samo-sprawiedliwego ducha.” „Jak to?” zapytał. „Ponieważ poszukujesz upragnionego uczucia, dzięki któremu zyskałbyś uznanie u Boga, albo byłbyś godny przyjść, albo umożliwiłoby ci to przyjść.” „Tak, aby umożliwiłoby mi” powiedział. „Cóż, jest to samo-sprawiedliwość w formie samo-usprawiedliwiania się z nie przychodzenia. Albo w formie samo-polegania na sobie jeśli spróbujesz przyjść. Jest to legalizm, a nie zaakceptowanie łaskawego chrześcijaństwa. Nie możesz być zbawiony przez prawo. Po czwarte, twoja skarga jest mową zupełnej ignorancji. Odczuwanie nie przyniosłoby ci żadnego pożytku. Diabeł odczuwa. Zgubione duchy odczuwają. Po piąte, twoja skarga że nie możesz odczuwać ma tendencję do prowadzenia cię do fałszywej religii. Religii samo-sprawiedliwego odczuwania. Religia jest powinnością. „Ale” powiedział, „istnieją uczucia w religii.” „Ale” powiedziałem, „istnieje powinność w religii, a które z nich ma być pierwsze? Powinieneś odczuwać. Powinieneś miłować Boga i smucić się, że jesteś tak bezuczuciowym grzesznikiem.” „Wiem że jestem grzesznikiem, ale nie umiem odczuwać żadnej pewności aby zwrócić się do Boga, która pociągnęłaby mnie do Niego.” „Jesteś jak syn marnotrawny z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza gdy myślał o tym, co powie swojemu ojcu, 'uczyń ze mnie jednego z najemników swoich.'” „Biedny głupiec, że mówił to swojemu ojcu, gdy ten pomysł był zniesławieniem jego ojcowskiego serca. Ale on tak nie myślał. Biedny głupiec, nie wiedział o tym. A ty jesteś większym głupcem niż on. On poszedł do domu. A w miejscu w którym spotkał swojego ojca, odnalazł jego serce. Mógł to odczuć gdy obejmował go jego ojciec i gdy czuł silne bicie ojcowskiego serca. Uczyń tak samo jak on. Idź do domu. I będziesz odczuwał, jeśli nigdy przedtem nie odczuwałeś. Zagłodzisz się tam gdzie jesteś. Twoje plewy cię nie uratują.” Gdy to wypowiadałem, zwiesił swoją głowę, utkwił swoje oczy w podłogę i stał jak posąg z kamienia. Pozwoliłem mu myśleć. Stał on tam kilka minut. Potem, nagle zwrócił się do mnie, wyciągnął swoją dłoń i powiedział, „Jestem ci zobowiązany. Dobranoc.” Pozwoliłem mu odejść. Po miesiącu, spotkałem go gdy jechał swoim wozem, i nalegał abym usiadł obok niego, ponieważ miał mi coś do powiedzenia. Powiedział że zawiezie mnie dokąd będę chciał. Wkrótce siedziałem na wozie, a on mi powiedział: „ludzkie serce jest największą tajemnicą na świecie, niezrozumiałe, przeczące samo sobie. Jest to absurd. Grzesznik mówi, tak jak ja powiedziałem ci tamtej nocy, „nie potrafię odczuwać” jako wymówkę na trzymanie się tego świata. Odkryłem, że gdy tylko miałem chęć 'pójść do domu’ tak jak to nazwałeś, droga była dostatecznie jasna.” „Czy długo wstrzymywałeś się z tym pragnieniem odczuwania?” „Nie. Nigdy o tym nie myślałem, aż do tamtej nocy. Olśniło mnie to. A następnie gdy tylko pomyślałem, że jest to dobry powód na moją korzyść, rozbiłeś to wszystko na kawałki.” „A czy teraz możesz odczuwać?” „Och, tak. Nie mam z tym żadnych problemów. Odkryłem że jeśli biedne stworzenie zwróci się do Boga, w imieniu Jezusa, to nauczy się odczuwać tak jak nigdy wcześniej.” Grzesznicy nie chcą zrezygnować z tego świata i chcą mieć wymówkę w postaci swojego bezbożnego wołania, „Nie potrafię odczuwać.” Ten rozdział pochodzi z książki „Szkice pastora: Rozmowy z zaniepokojonymi duszami odnośnie sposobu zbawienia.” autorstwa Ichaboda Spencera, oryginalnie opublikowana w 19 stuleciu.